Jakiś czas temu pisałam na temat mojego plączącego się
włosowego problemu – To jest poplątane <LINK>. Pewnie wiecie już, że nie
cierpię wiązać włosy na noc, ale czas się przełamać. Po ostatnich kilku nocach
nie mogłam rozczesać włosów. Były splatane, suche, połamane, wyglądałam tak
jakbym miała jeden wielki tapir na głowie.
Doszłam do wniosku, że muszę wiązać moje długie włosy na noc. Wybrałam
dwie najwygodniejsze dla mnie opcje: koczek lub warkocz. Które upięcie wybieram
częściej?
Zdecydowanie koczek, ponieważ jest szybszy. Włosy delikatnie, luźno
upinam na czubku głowy. Do tej pory koczek jeszcze się nie rozplatał. Jego
minusem jest szybsze przetłuszczanie się włosów na czubku głowy.
Moja "senna fryzura" powstaje tuż przed snem. Wiążę rozczesane, suche lub delikatnie wilgotne włosy. Jeśli zwiążę wilgotne to rano delikatnie
falują się.
Sądzę, że najbardziej podczas snu niszczą mi się włosy
przy karku, oraz w okolicach uszu. To w tych miejscach dochodzi do
najczęstszych tarć włosa a ubraniem, a poduszką podczas snu itd. Podczas snu moje włosy musiały strasznie ocierać się o poduszkę,
kołdrę czy prześcieradło. Budziłam się
rozczochrana i splątana.
Koniec z tym ;).
Koniec z tym ;).
WAŻNE ABY:
- nie chodzić spać w mokrych włosach,
- wiązać włosy miękką gumką, bez metalowych elementów,
- przed snem należy dokładnie rozczesać włosy,
- upięcia nie mogą powodować bólu głowy czy cebulek
włosów,
- olej nakładany na całą noc również zabezpiecza włosy.
Dodatkowo poszukuję
satynowych lub jedwabnych poszewek, które pasowałaby do mojej pościeli,
wystroju sypialni. Aktualnie posiadam
satynowo-bawełnianą. Tego rodzaju pościel, poszewki zmniejszają tarcie, więc zmniejszają
prawdopodobieństwo zniszczenia włosów.
A Wy zabezpieczacie swoje włosy nocą?
Miłego dnia