Wydaje mi się, że będzie to już ostatnia część odnośnie siemienia lnianego. Tak jak napisałam...wydaje mi się ;).
Co to jest cyjanowodór i co ma wspólnego z ziarnami lnu?
Cyjanowodór jest to bardzo silna trucizna - 1 mg kwasu pruskiego na 1 kg masy ciała człowieka grozi ciężkim zatruciem lub śmiercią.
"Nasiona lnu (podobnie jak i łodyga oraz liście) zawierają dwa związki cyjanogenne należące do grupy glikozydów nitrylowych (inaczej: nitrylozydów): linustatynę oraz neolinustatynę. Dopóki ziarno jest nienaruszone, związki te są stabilne i nie ulegają przemianom chemicznym. Dzieje się tak, ponieważ glikozydy i aktywujące je enzymy umieszczone są w różnych częściach ziarna i nie stykają się ze sobą. Dopiero w momencie pęknięcia łupiny i naruszenia struktury ziarna, następuje aktywacja enzymów, które rozpoczynają przemianę glikozydów w cyjanowodór. Proces ten nazywamy cyjanogenezą (produktami pośrednimi cyjanogenezy linustatyny i neolinustatyny są: linamaryna oraz lotaustralina).
Cyjanogeneza nie zachodzi, jeśli zmielone nasiona zalejemy gorącą wodą, lub gdy je zagotujemy w wodzie, ponieważ enzym aktywujący przemiany jest białkiem, i jak każde białko w wysokiej temperaturze ulega denaturacji i traci swoje właściwości.
Przeciwnie: zalanie zmielonego siemienia wodą chłodną lub zimną przyspieszy cyjanogenezę (następuje hydroliza nitrylozydów).
Zalanie całego (nie zmielonego) siemienia zimną wodą nie powoduje cyjanogenezy, ponieważ w nienaruszonym ziarnie glikozydy nie mają kontaktu z enzymami. Dlatego spożycie śluzów powstałych w wyniku zalania zimną wodą całego siemienia nie powoduje powstania cyjanowodoru."
Dodam jeszcze, że ponad 50-letnia praktyka dr Budwig pokazała, że regularne dostarczanie pożywienia bogatego w cyjanki w ramach odpowiednio zbilansowanej diety nie jest szkodliwe dla zdrowia i przynosi chorym na nowotwory poprawę stanu zdrowia – to wiemy nie tylko z jej książek, ale i osobistych świadectw wyleczonych pacjentów. Polubmy mielone siemię i korzystajmy z jego leczniczych właściwości!
Kilka dodatkowych informacji:
- Każdy organizm reaguje na siemię lniane na swój własny sposób. Bez względu na to, czy stosujemy je w celu podniesienia odporności organizmu, czy też dla innego pożądanego efektu, zaczynajmy korzystanie z tego specyfiku od niewielkich dawek. Dopiero wówczas, gdy zyskamy pewność, że organizm nie zgłasza sprzeciwu, możemy je zwiększać.
- Ilość błonnika zawarta w siemieniu lnianym jest dość wysoka, pamiętajmy więc, aby przy większych ilościach nasion lnu zawsze stosować je z dodatkiem wody. Nie zapominajmy i o tym, że nadmiar błonnika może mieć właściwości przeczyszczające, niech więc pojawienie się problemów żołądkowych będzie dla nas czytelnym sygnałem sugerującym nam, że czas zmniejszyć dawkę nasion lnu.
- Kupując siemię lniane starajmy się wchodzić w posiadanie jego niezmielonych nasion. Zyskamy wtedy pewność, że produkt nie straci swoich unikalnych właściwości nawet wówczas, gdy będziemy przechowywać go przez dłuższy czas. Pamiętajmy też, że zmielone siemię lniane możemy z powodzeniem stosować co najwyżej przez kilka miesięcy, potem bowiem jego właściwości ulegną zasadniczemu obniżeniu. Jednym z głównych składników siemienia lnianego jest przecież tłuszcz, ten zaś charakteryzuje się sporą podatnością na jełczenie.
- Zasadniczo nie ma przeciwwskazań do stosowania siemienia
lnianego, pewną wstrzemięźliwością powinny jednak wykazać się kobiety
karmiące piersią. Składnikiem, który nie sprzyja stosowaniu
nasion lnu w okresie karmienia są śladowe ilości cyjanowodoru zawarte w
siemieniu lnianym, a choć nasz organizm ma zdolność ich neutralizowania,
niektórzy uważają, że dla matki karmiącej może być to nadmierne
obciążenie. Przed stosowaniem siemienia w okresie karmienia warto zatem
skonsultować się z lekarzem opiekującym się tak matką, jak i
niemowlęciem.
Czas już zakończyć temat siemienia lnianego.
Miłego dnia
Zapraszam na pozostałe części:
a ja jadłam tak prosto z opakowania... o_O
OdpowiedzUsuńJa dodaję siemię do musli, koktajli, dobrze się też sprawdza jako dodatek do panierki do mięs :))
OdpowiedzUsuńja zawsze kupuję siemię w ziarnach i mielę tuż przed użyciem ;)
OdpowiedzUsuńPiłam siemię lniane codziennie przez 3 miesiące.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam większych efektów, więc nie sądzę, żebym ponawiała kurację.
Muszę się zabrać w końcu do tego siemienia lnianego. Jakoś nie mogę się przekonać, ale jest w nim tyle dobrego że jednak chyba muszę ;P
OdpowiedzUsuńzaczynam się zastanawiać jak na mnie podziała :D
OdpowiedzUsuńzamierzam nabyc olej Budwig
OdpowiedzUsuńJa zawsze mielę sama;)
OdpowiedzUsuńWitaj Joanno, trafiam na Ciebie wszelako w internecie już kolejny raz przypadkiem,zatem to znak,że muszę Cię koniecznie zaobserwować:) ja od jakiegoś czasu zjadam świeżo zblendowaną łyżke siemienia dziennie, pilnuję by nie przekroczyć dawki 2łyżek,gdyż wg niektórych źródeł cyjanowodór w takiej dawce nie jest szkodliwy. Mielenie siemienia przemawia do mnie najbardziej,ze względu na to,że do naszego organizmu trafia całe dobrodziejstwo nasion.łupinka nie jest trawiona zatem nasiona w całości nie uwalniają wszystkich związków. W ciągu dnia uwielbiam też dodawać do potraw gomasio z siemienia:) moja mama zaś zalewa codziennie łyżkę nasion wrzątkiem.w tej postaci działa rewelacyjnie na trawienie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Również Joanna:)
jej jak miło ;)
Usuń