Blogerka, a może kosmetyczna żebraczka? Ile
kosmetyków otrzymuje blogerka kosmetyczna? Co robię z nadmiarem kosmetyków?
Dzisiejszy post będzie się różnił od pozostałych,
typowo beauty wpisów. Chociaż nadal utrzymywany jest w tematyce kosmetycznej,
to można go uznać jako luźny opis moich przemyśleń i ukazanie blogowego życia blogerki
kosmetycznej od kuchni.
Do tego wpisu zainspirowała mnie niedawno odbywa rozmowa z pewną osobą, która dopiero co dowiedziała się, iż jestem blogerką kosmetyczną. To nie była pierwsza w moim życiu tego typu rozmowa, jednak dopiero teraz pomyślałam, że warto głośno odpowiedzieć na nurtujące wielu z Was pytania.
Nie lubię mówić o mojej pasji, o mojej stronie
internetowej, o mojej działalności w sieci. Nie lubię, koniec kropka! Owszem
coś wspomnę, albo przyznam się po pewnym czasie, że jestem blogerką, albo ktoś
coś zauważy na FB czy w innych portalach społecznościowych.
Czy blog jest dla mnie tematem tabu? Nie, jednak
nie lubię rozmawiać na jego temat z osobami, które wszystko przeliczają na
jakiekolwiek korzyści nie dostrzegając w nim mojej ogromnej pracy. Skąd wiem,
że mam do czynienia z taką właśnie osobą? A na to pytanie jest prosta
odpowiedź. Zazwyczaj w pierwszych 5 minutach rozmowy na temat mojego bloga pada
pytanie „To ile dostajesz kosmetyków za darmo?”, albo już powstaje stwierdzenie
„pewnie dużo dostajesz kosmetyków za darmo”… taaa i tu rodzi się moja niechęć
do rozmów na temat mojego hobby. Siłą rzeczy takie pytanie padnie – to jest
normalne, ale nie na początku rozmowy. Mogłabym zacząć tłumaczyć na czym polega ta niby darowizna od
firm, ale jestem tym zmęczona. Bywało tak, iż po moich wyjaśnieniach osobie
która nie ma bladego pojęcia o blogowaniu i tak do niej nie docierało, że te
kosmetyki nie są w rzeczywistości za darmo. Zawsze jest coś za coś, zawsze są
oczekiwania. Niektóre osoby nie rozumieją, że blog jest moją pasją i nie
utrzymuje się z jego prowadzenia.
Ile kosmetyków otrzymuje blogerka kosmetyczna?
I tu możecie się zdziwić, bo muszę zaznaczyć nie
podejmuję każdej współpracy barterowej. Wpis musi być spójny z moją stroną
internetową, musi wpisywać się w jej tematykę. Na znajdziecie w niej postów
poświęconych typowo gotowaniu, albo modowych wpisów. Ponadto nie nawiązuje
współprac barterowych polegających na recenzji kosmetyków o wartości kilku
złotych. Myślę o wpisie poświęconym lakierowi do paznokci. Firmy, blogerzy muszą się wzajemnie szanować i doceniać wkład pracy jaką obustronnie wkładają.
Dla mnie blog jest miejscem wyrażania siebie i swoich pasji.
Do drzwi blogerki kosmetycznej każdego dnia nie
puka kurier z „darowizną” kosmetyczną. Bywa tak, iż w danym miesiącu kurier
odwiedzi mnie 5 raz, a następnego raz. Moje zasoby kosmetyczne są bardzo ograniczone. Czy chęć nawiązania współpracy z daną
firmą wychodzi z mojej inicjatywy? Nie. To marki kosmetyczne odzywają się do
mnie. Nie mam czasu na szukanie firm, z którymi mogłabym nawiązać współpracę. Stereotyp postrzegania blogerki jako kosmetycznej żebraczki najczęściej wyrażany jest przez osoby, które nic na temat blogowania nie wiedzą i nie doceniają pracy jaką ta blogerka musi włożyć w tworzenie wpisu. Co gorsze istnieją blogerki, które nie szanują się i swojej pracy - to trzeba przyznać, ale nie mierzmy wszystkich ludzi jedną miarą.
Co robię z nadmiarem kosmetyków?
Nadmiar kosmetyków…. czy coś takiego istnieje? Istnieje,
istnieje i dotyka to nie tylko blogerek kosmetycznych, ale też innych konsumentek
– pasjonatek rynku kosmetycznego.
Przyczyną powstawania nadwyżki kosmetycznej na
moich łazienkowych półkach są oczywiście „darowizny” kosmetyczne, ale też
zakupy. Bywa, że kupuje kosmetyk z myślą „a to mi się przyda” lub „kupię na
zapas, bo jest w promocji” po czym leży
i leży, a data ważności się kończy.
Robiąc porządki kosmetyczne staram się być
rozsądna i obiektywna. Segreguje, przekładam, oglądam z każdej strony… takie zboczenie.Podkreślam nie dysponuje ogromną ilością zbędnych produktów. Często są to pojedyncze kosmetyki. Kosmetyki, które mi się powtarzają, mam ich
nadmiar, które nie znalazły u mnie zastosowania i których wiem, że nie będą
stosować idą w świat – czyli najczęściej trafiają do kobietek w mojej rodzinie.
Trochę dla mamy, trochę dla siostry i teściowa coś dostanie. Identycznie
postępuje z produktami, które nie sprawdziły się u mnie, a ich zużycie jest minimalne.
Jest jeszcze jedno miejsce do którego zanoszę produkty, jest to Ośrodek Interwencji
Kryzysowej Caritas gdzie bywają kobiety z dziećmi, najczęściej ofiary przemocy.
Tam również zanoszę ubrania będące w bardzo dobrym stanie. Fajnie jest zobaczyć
uśmiech na twarzach kobietek przebywających w placówce kiedy otrzymają nową pomadkę.
Wiadomo kosmetyk cieszy każda kobietę ;)
Jestem ogromną szczęściarą, bo mam pasję, która
pozwala mi się rozwijać i poszerzać swoje horyzonty. Kosmetyki Panny Joanny
jest miejscem prawdziwym, wyrażającym mnie i to jest w nim najfajniejsze.
