Wchodząc do łazienki lub otwierając lodówkę widzę sporo ilość produktów, których używam do pielęgnacji włosów. Patrząc tak na nie nasunęło mi się pytanie: "Ile kosztuje włosomaniactwo?"
Jeśli na naszych pólkach zobaczymy stos produktów odpowiedz będzie brzmiała "dużo".
Lecz czy tak naprawdę włosomaniactwo musi być drogie?
Sądzę, że nie.
Włosomaniaczki w poszukiwaniu nowych, innych, lepszych kosmetyków kupują je i tym powiększają swoje zbiory... Włosomaniactwo to taka choroba zbieractwa.
A co z tymi osobami których nie stać na kolejny nowy produkt albo z tymi co dopiero zaczynają swoją przygodę z pielęgnacją włosów? W jaki sposób dbać o włosy przy zredukowaniu kosztów?
Czas się rozejrzeć. Zajrzyjmy do kuchni.
Co tam mamy? Oleje, miód, kawę, cukier, jajka, ocet, herbaty ziołowe, siemię lniane, nabiał, owoce, piwo itd. Wszystkie te produkty są genialne w pielęgnacji włosów czy też skóry.
Nabiał (mleko, jogurt, serki) sprawdza się jako dodatek do masek, miód ma działanie nawilżające genialnie nadaje się jako jeden z produktów do peelingu (ciała, ust) czy też dodatek do maski, herbaty ziołowe sprawdzą się w roli płukanki.
W kuchni możemy odnaleźć produkty które sprawdzą się w roli kosmetyku, tylko czasami musimy otworzyć oczy i chwilkę pomyśleć, zadać sobie pytanie "jak można np.tą kawę wykorzystać?". Może właśnie jakiś kuchenny produkt okaże się zbawienny w pielęgnacji - warto spróbować, odkrywać ;).
A teraz wejdźmy do łazienki.
Kiedyś pisałam w jaki sposób możemy wykorzystać produkty, które nie spisały się w swojej roli do jakiej zostały stworzone - więcej na ten temat tu. Powtórzę nie wyrzucajmy takich produktów. Czasami warto je stuningować albo użyć do czegoś innego.
Gdzie jeszcze możemy odkryć pielęgnacyjne skarby?
Apteczka a tam mamy witaminy, sok z aloesu czy olejek rycynowy - choć w moim przypadku najczęściej są one w lodówce.
Dodam jeszcze, że jeśli już idziemy na zakupy to warto pamiętać o zdrowym rozsądku. Nim sięgniemy po jakiś produkt z sklepowej półki zastanówmy się czy on jest nam tak bardzo potrzebny? czy tylko wzbogacimy nim naszą kolekcję? czy też jest w promocji więc muszę go mieć, przyda się...
Osobiście staram się niczego nie kupować na zapas (no nie licząc pasty do zębów, antyperspirantu, żelu pod prysznic - zawsze mam tylko o jeden więcej). Jeśli coś mi się skończyło lub wiem że wystarczy mi na kilka użyć kupuję.
Nie kupuję kolejnego szamponu (choć jest w mega promocji, tylko dlatego że kiedyś go użyję, bo się opłaca) wiedząc że mam jeszcze dwa mam w domu.
Nie wiem czy to dobrze czy też źle ale nim kupię jakiś kosmetyk baaaardzo dużo poświęcam czasu na jego analizę. Czytam na jego temat opinie, zapoznaje się z składem, szukam okazji itd.
Przyznam się, że czasami bywa i tak, iż kupuję coś bez zastanowienia, zdarza się tak dość rzadko.
Dobrym rozwiązaniem na zużywanie kosmetyków jest "projekt denko". W moim przypadku funkcjonuje on całym rokiem. Raz idzie mi bardzo dobrze a raz bywa gorzej. Ważne jest to, że zawsze staram się zużyć jak najwięcej produktów, nim zakupie kolejne.
Jeśli na naszych pólkach zobaczymy stos produktów odpowiedz będzie brzmiała "dużo".
Lecz czy tak naprawdę włosomaniactwo musi być drogie?
Sądzę, że nie.
Włosomaniaczki w poszukiwaniu nowych, innych, lepszych kosmetyków kupują je i tym powiększają swoje zbiory... Włosomaniactwo to taka choroba zbieractwa.
A co z tymi osobami których nie stać na kolejny nowy produkt albo z tymi co dopiero zaczynają swoją przygodę z pielęgnacją włosów? W jaki sposób dbać o włosy przy zredukowaniu kosztów?
Czas się rozejrzeć. Zajrzyjmy do kuchni.
Co tam mamy? Oleje, miód, kawę, cukier, jajka, ocet, herbaty ziołowe, siemię lniane, nabiał, owoce, piwo itd. Wszystkie te produkty są genialne w pielęgnacji włosów czy też skóry.
Nabiał (mleko, jogurt, serki) sprawdza się jako dodatek do masek, miód ma działanie nawilżające genialnie nadaje się jako jeden z produktów do peelingu (ciała, ust) czy też dodatek do maski, herbaty ziołowe sprawdzą się w roli płukanki.
W kuchni możemy odnaleźć produkty które sprawdzą się w roli kosmetyku, tylko czasami musimy otworzyć oczy i chwilkę pomyśleć, zadać sobie pytanie "jak można np.tą kawę wykorzystać?". Może właśnie jakiś kuchenny produkt okaże się zbawienny w pielęgnacji - warto spróbować, odkrywać ;).
A teraz wejdźmy do łazienki.
Kiedyś pisałam w jaki sposób możemy wykorzystać produkty, które nie spisały się w swojej roli do jakiej zostały stworzone - więcej na ten temat tu. Powtórzę nie wyrzucajmy takich produktów. Czasami warto je stuningować albo użyć do czegoś innego.
Gdzie jeszcze możemy odkryć pielęgnacyjne skarby?
Apteczka a tam mamy witaminy, sok z aloesu czy olejek rycynowy - choć w moim przypadku najczęściej są one w lodówce.
Dodam jeszcze, że jeśli już idziemy na zakupy to warto pamiętać o zdrowym rozsądku. Nim sięgniemy po jakiś produkt z sklepowej półki zastanówmy się czy on jest nam tak bardzo potrzebny? czy tylko wzbogacimy nim naszą kolekcję? czy też jest w promocji więc muszę go mieć, przyda się...
Osobiście staram się niczego nie kupować na zapas (no nie licząc pasty do zębów, antyperspirantu, żelu pod prysznic - zawsze mam tylko o jeden więcej). Jeśli coś mi się skończyło lub wiem że wystarczy mi na kilka użyć kupuję.
Nie kupuję kolejnego szamponu (choć jest w mega promocji, tylko dlatego że kiedyś go użyję, bo się opłaca) wiedząc że mam jeszcze dwa mam w domu.
Nie wiem czy to dobrze czy też źle ale nim kupię jakiś kosmetyk baaaardzo dużo poświęcam czasu na jego analizę. Czytam na jego temat opinie, zapoznaje się z składem, szukam okazji itd.
Przyznam się, że czasami bywa i tak, iż kupuję coś bez zastanowienia, zdarza się tak dość rzadko.
Dobrym rozwiązaniem na zużywanie kosmetyków jest "projekt denko". W moim przypadku funkcjonuje on całym rokiem. Raz idzie mi bardzo dobrze a raz bywa gorzej. Ważne jest to, że zawsze staram się zużyć jak najwięcej produktów, nim zakupie kolejne.
Bardzo przydatny post ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!:)
OdpowiedzUsuńja na to wszystko wydaje- zdecydowanieeee za dużo!
OdpowiedzUsuńdawno mnie tu nie było, dopiero po Twoim komentarzu weszłam- bardzo przepraszam, ostatnio zaniedbuje blogi koleżanek, bo nauka, za pasem urodziny(o MATKO TO JUŻ W TĘ SOBOTĘ!) a ja mam kompletnie nic nie przygotowane, no i teraz jeszcze tak mnie jedna książką pochłonęła, że Boże ratuj :PPP nagłówek zrobiła mi koleżanka, pisałam na początku postu o tym :) nie mam pojęcia w jakim programie :/ ciesze się ,że Ci się podoba!
Ja także zanim coś zakupię, czytam opinie na blogach, składy itd. ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko - to piękne uzależnienie :D
OdpowiedzUsuńja uważam że na początku jest drogie. dopieor jak odnajdziemy siebie w tych kosmetykach możemy oszczędzać. na początku - nigdy...
OdpowiedzUsuńdlatego warto zajrzeć do kuchni czy łazienki i wypróbować, sprawdzić jak nasze włosy reagują na np.oleje
Usuńja juz całą kuchnię zwiedziłam i przekopałam wzdłuż i wszerz;p a że mam ŁZS to moje włosomaniactwo jest nieco inne od normalnego
UsuńJa również staram się ograniczać wydatki na coraz to nowsze produkty. Musimy również odróźnić naprawdę wartościowe produkty ( często o niskiej cenie) od tych których cena to tylko chwyt marketingowy. Np oleje do włosów - migdałowy, jaśminowy można kupić już za kilkanaście złotych:)
OdpowiedzUsuńPewnie, włosomaniactwo nie jest drogie. Gorzej jak sie wpadnie w zakupoholizm :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Koniecznie muszę przejrzeć moje szafki:)
OdpowiedzUsuńJak już się odnajdujemy w tym co i jak używać, co szkodliwe a co nie,to wydatki stają się bardziej przemyślane i rozsądniejsze
OdpowiedzUsuńa ja dzis obcielam :P
OdpowiedzUsuńja w tym roku postanowiłam, że ograniczę do minimum niepotrzebne zakupy, ale czasem wychodzi jak wychodzi :)
OdpowiedzUsuńNie, ja zdecydowanie nie ulegam włosomanii ;) Mam podstawowe produkty do pielęgnacji plus suplementy diety no i... staram się jeść jakoś normalnie, jak widzę, że przesadzam. Dwa, że moje włosy mają gorsze okresy, ale mimo to błyszczą i wyglądają zdrowo ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, bardzo przydatny ;)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety denko jeszcze chyba ani razu nie przekroczyło 6 opakowań miesięcznie...choć pewnie sporo z nich ląduje w koszu zupełnie nieświadomie ;)
OdpowiedzUsuńna szczęście włosomaniaczką nie jestem :D
OdpowiedzUsuńNo trochę kosztuje ;)
OdpowiedzUsuńWłosomaniactwo zdecydowanie nie jest drogie! :) zwłaszcza, że najczęściej hity jeśli chodzi o pielęgnację włosów to produkty z niskich półek o równie niskich cenach :)
OdpowiedzUsuńświetna notka :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, uwielbiam dbać o włosy ale tu staram się nie szaleć i w miarę ograniczać wydatki do tych najpotrzebniejszych :)Ja również polubiłam projekt denko i dzięki niemu zaczyna się robić luz na pólkach i już nie zalegają na nich rozpoczęte kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńNie przywiązuje dużej wagi do produktów do włosów.Przydatny post ;)
OdpowiedzUsuńa ja znalazłam super sklep w internecie ( BOSCO DESIGN) można zaoszczędzić kupując kosmetyki
OdpowiedzUsuń