Wypadanie włosów po ciąży jest częstym zjawiskiem występującym u świeżo upieczonych
matek, który spędza sen z powiek. Dziś opowiem Wam swoją historię
zakończoną pielęgnacyjnym happy endem.
W czasie ciąży otrzymywałam wiele komplementów na temat swego wyglądu. Tak,
teraz przemawia przeze mnie „skromność”. Piękna, promienista cera, gęste,
lśniące włosy, mocne i turbo szybko rosnące paznokcie, a do tego mały,
okrąglutki brzuszek. Idealny wygląd podczas ciąży? Uwierzcie mi, to możliwe.
Wszystko jednak się zmienia.
Około 10 tygodnia po porodzie moja skóra diametralnie zmieniła się. Stała
się sucha, a na twarzy pojawiły się wypryski. Tu z pomocą przyszedł mój
niezawodny krem do walki z niedoskonałościami. Mowa jest o MEDIQSkin Plus, a
recenzję tego kosmetyku macie TU (klik).
Jednocześnie rozpoczął się problem z włosami, które zaczęły wypadać. Do
tej pory nigdy, ale to nigdy nie widziałam, aby włosy mogły wychodzić w takich
ilościach! Ba! Mój problem zauważały bliskie mi osoby, widząc powstające zakola
na mojej głowie. Jeśli teściowa radzi co zrobić z wypadającymi włosami, to
znak, że masz duży problem. Tak było w moim przypadku.
Jako zagorzała zwolenniczka pielęgnacji włosów postanowiłam zmierzyć się z
problemem. Z celem w głowie – nowe baby hair! Wiadomo po ciąży w większości
przypadków włosy wypadają. Przyczyniają się do tego: hormony (spadek poziomu
estrogenu), faza wzrostu włosa, stres (wytwarzane w wysokim stężeniu prolaktyny), zmęczenie.
Krąży mit konieczności ścinania włosów po porodzie, który nic poza walorami
estetycznymi i możliwej wygody nie wnosi.
W głowie ułożyłam sobie prosty plan działania, który składa się z 3
punktów:
1. Zaakceptować zmiany.
Uwierzcie mi pierwsze tygodnie po porodzie nie należały do najłatwiejszych.
Z poukładanego świata, w którym rządziła rutyna i monotonia (jak ja za nimi
tęsknie!) teleportowałam się do innej rzeczywistości. Dziecko, które mało śpi,
w domu bałagan, brak czasu dla siebie, męża. Do tego baby blues, niepewność czy
sobie poradzę, towarzyszące poczucie bezsilności, wyobcowania i opuszczenia.
Nie wspomnę już o problemach fizycznych, obolałym ciele i dodatkowymi
kilogramami (do tej pory po porodzie jestem +5kg).
Problemy te w większości rodzą się w głowie, a ten mały kurczak wszystko
doskonale wyczuje. Dlatego należy zaakceptować zmiany, zmienić swe podejście do
nowej sytuacji. Macierzyństwa nie da się nauczyć w jeden dzień, organizacji
również. Mogę stwierdzić, iż popuściłam sama sobie lejce!
2. Odpowiednie odżywianie.
Nikomu nie muszę opowiadać, jak ważna jest odpowiednia, zbilansowana dieta.
O tym głośno się mówi na każdym kroku. Jesteś przeziębiony, jesteś podatny na
stres, chcesz mieć ładną cerę, wypadają ci włosy itd. - odżywiaj się zdrowo,
pij dużo niegazowanej wody. Słychać to na każdym kroku.
Ale!
Dodatkowo postanowiłam zaopatrzyć się w sklepie ze zdrową żywnością, w zioła
skrzyp polny i suplement diety. Wybór padł na Swanson Witaminy i minerały.
Jestem zadowolona z efektu jaki daje mi dodatkowa suplementacja. Od kiedy
przyjmuje tabletki (pół tabletki dziennie) widocznie wzmocniły się paznokcie
oraz włosy.
3. Odpowiednia pielęgnacja włosów.
Nie będę rozpisywać się na temat szamponu, odżywki, olejów jakie aktualnie
używam, ale skupię się na wcierce. W tamtych dramatycznych dla mnie chwilach,
kiedy każdego dnia w szczotce pozostawały niezmierzone ilości włosów
zdecydowałam się na kurację oferowaną przez Seboradin z serii Niger.
Przeznaczenie wg producenta:
"Włosy okresowo wypadające, osłabione, potrzebujące silnego
wzmocnienia i regeneracji. Pielęgnacja włosów i skóry głowy w przypadku ŁZS
(łojotokowe zapalenie skóry głowy), łuszczycy i łupieżu. Dla kobiet i
mężczyzn."
O produktach marki Seboradin swego czasu było głośno w sieci. Chyba jestem
ostatnią osobą która zdecydowała się na recenzję wszech i wobec znanej
wcierki.
14 małych flakoników (14dniowa kuracja, choć producent zaleca stosowanie 1 ampułki
przez 30 dni), a w nich różowy płyn o mocnym, mało przyjemnym zapachu -
połączenie alkoholu z zapachem czarnej rzepy, który długo pozostaje na skórze
głowy czy dłoni. Każdego wieczoru przez 28 dni wcierałam w skórę głowy
zawartość jednego flakonika.
Wcierka do włosów Seboradin Niger - skład:
Aqua (woda), Alcohol (alkohol), Propylene Glycol (glikol propylenowy - ułatwia przenikanie innych substancji w głąb skóry), peg-40 hydrogenated castor oil (emolient, składnik odżywczy i zagęszczający, to pochodna glikolu polietylenowego i oleju rycynowego o właściwościach nawilżających. Umożliwia powstanie emulsji, umożliwia połączenie się fazy wodnej z olejową w kosmetyku, działa odtłuszczająco), Alcohol Denat. (alkohol), Hypericum Perforatum Extract (wyciąg z dziurawca zwyczajnego, chroni przed działaniem wolnych rodników, działa przeciwzapalnie), DMDM Hydantoin (konserwant, uniemożliwia przetrwanie mikroorganizmom w kosmetyku), Calamus Extract (ekstrakt z kłącza tataraku, ma właściwości nawilżające i przeciwbakteryjne. Ze względu na dużą zawartość śluzów i cukrów, nadaje skórze efekt nawilżenia i zmiękczenia. Pobudza włosy do wzrostu, hamuje wypadanie), Raphanus Sativus Root Extract (wyciąg z czarnej rzodkwi, odkaża skórę, hamuje wydzielania łoju, pobudza mikrokrążenie, stymuluje włos do wzrostu, wzmacnia cebulki.), Niacinamide (niacyna/wit.B3, Utrzymuje skórę w dobrej kondycji, reguluje jej złuszczanie, wpływa na gospodarkę wodną skóry oraz neutralizuje szkodliwe promieniowanie UV. Pomocny w walce z trądzikiem, stanami zapalnymi skóry. W kosmetyce najczęściej stosuje się ją odżywienia włosów, przy łupieżu i w preparatach na przebarwienia skóry. Zwiększa ilość ceramidu I, wolnych kwasów w skórze, stymuluje mikrokrążenie w skórze właściwej, hamuje powstawanie zmarszczek. Zmniejsza zaczerwienienia skóry. Hamowanie nierównomiernej pigmentacji.), Pyridoxine HCl (witamina B6/pirydoksyna, w kosmetyce stosowana jako filtr przeciwsłoneczny. Ma działanie przeciwłojotokowe), Quaternium-80 (zapobiega elektryzowaniu się włosów, odżywia), Diethyl Phthalate ((zmienia zapach alkoholu), Aloe Barbadensis Leaf Juice (ekstrakt z aloesu, nawilża, stosowany przy łupieżu. Posiada również właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, usuwa wypryski nie pozostawiając blizn, działa również delikatnie rozjaśniająco na skórę.), Parfum (zapach), Melaleuca Alternifolia (olejek z drzewa herbacianego, ma bardzo mocne właściwości bakteriobójcze, grzybobójcze i wirusobójcze, stosowaniu przy trądziku, łojotoku, łupieżu. Przyśpiesza gojenie i normalizuje wytwarzanie sebum. Może wywoływać reakcję alergiczną na skórze.), Thymol (tymol, występuje w niektórych olejkach eterycznych, w roztworze alkoholowym ma działanie przeciwświądowe (uczucie swędzenia skóry), działanie przeciwgrzybicze, antybakteryjne.), Coriandrum Sativum Seed Oil (olejek kolendrowy, stosowny przy łupieżu i nadmiernemu wypadaniu włosów), Ricinus Communis Seed Oil (olejek rycynowy, nadaje blask, może przyciemniać włosy, jako oddzielny składnik może wysuszać, najlepiej stosować go w mieszance olei, stosowany ma skórę głowy przyśpiesza wzrost nowych włosów), Linalool (środek zapachowy), Citronellol (środek zapachowy), Alpha-Isomethyl Ionone (Składnik kompozycji zapachowej), Geraniol (To organiczny związek chemiczny, środek zapachowy), Benzyl Salicylate (konserwant), Hydroxyisoheksyl-3-cykloheksene Carboxaldehyde, Limonene (Odpowiedzialny jest za zapach cytryn), Hexyl Cinnamal (Składnik kompozycji zapachowej), Coumarin (Składnik kompozycji zapachowej), CI 16035 (barwnik), CI 44045 (barwnik).
Po 28 dniach regularnego stosowania wcierki do włosów Seboradin Niger włosy przestały wypadać. Z dnia na dzień coraz mniej pojawiało się ich na szczotce podczas wyczesywania. Zauważalny szybszy wzrost włosów (co mnie bardzo cieszy), to również zasługa wcierki.
W czasie stosowania kuracji pojawiło się kilka nowych baby hair. Jednak szczerze liczyłam na coś więcej. Produkt nie obciąża włosów i nie skleja ich.
Seboradin Niger poradził sobie z moim problemem i częściowo sprostał moim wymaganiom. Podsumowując jestem zadowolona z działania oraz efektów jakie otrzymałam po 28 dniach regularnego stosowania wcierki. Jeśli miałabym oceniać kosmetyk w skali od 1 do 6, to produkt zasługuje na mocną 4. Punkty odejmuje za zapach, zbyt mały wysyp baby hair, dostępność.
Na chwilę obecną nadal dążę do pojawienia się nowych baby hair (ich nigdy nie jest za mało).
Zdecydowanie zaciekawiłaś mnie tym produktem! Mam niestety ten problem i chętnie przetestuje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie na bloga kosmetycznego http://www.infokosmetyka.pl/
Mi też bardzo wypadają włosy, ale takie wcierki niestety nie dla mnie. Zapominam o tym żeby je stosować. Chyba kupie sobie Biotebal po prostu :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię wcierki do włosów, ale o tej jeszcze nie słyszałam
OdpowiedzUsuń